sobota, 2 czerwca 2012

Przepraszam

Bardzo was przepraszam ale nie dodam dziś rozdziału bo nie jestem w domu a wracam jutro dopiero przepraszam nie wiem może pojawi się jutro ale nie obiecuję muszę jeszcze poprawić geografie która jest ważna dla mnie :* Przepraszam nie wiem kiedy dodam rozdział niebawem bardzo przepraszam postaram się bardzo szybko

środa, 30 maja 2012

4 rozdział

*perspektywa Katherine*

Obudziłam się z rana wypoczęta. Natalie już wstała i była na śniadaniu więc musiałam iść sama. Gdy zeszłam był rozłożony szwedzki stół. Wpadły mi w oko oczywiście gofry które kochałam zjadłam je z nutella siedząc tak sama, nagle dosiadł się chłopak w kręconych włosach był to ten Harry co wczoraj Natalie byla z nim na plaży
-Hej mogę się do siądź
-No jasne
-Co tam
-A nic siedzę sama i nudno trochę
-No może jak zjesz pójdziemy popływać na surfingach
-Tak z wielką chęcią. Z kąd ty masz numer Natalie
-Od mojego przyjaciela Niall'a
-Ty go znasz
-No pewnie i to dobrze
-To może pójdę się przebrać a ty czekaj na dole
-Tak to o 12
Miałam 1 godzinę wyrobię się i w ogóle jak on może znać Niall'a, ale mniejsza o to będzie fajnie tylko tak szkoda mi zostawiać Natalie no ale jakoś przeżyje.Weszłam do pokoju szybko wyjęłam kostium w granatowe paseczki i wskoczyłam w niego byłam gotowa po 30 minutach, Natalie nie było w pokoju poszła pewnie gdzieś.Zeszłam na duł o 11:50 Harry już tam czekał
-O widzę że się wyrobiliśmy przed czasem
-No a jak to już idźmy
Gdy dostałam deskę nie wiedziałam co z nią robić a co dopiero z żaglem. Harry wiedział wszystko
-Harry..
-Słucham
-Pomocyyy
-Pływałaś kiedyś na tym jak nie to najpierw pomogę ci poćwiczyć na piasku a później wejdziemy do wody
Harry pomagał mi był taki słodki zaczynał mi się podobać te zielonkawe oczy lśniły się w słońcu
-Kath słuchasz mie
-eyey co się stało, przepraszam
-oj nic nie szkodzi chodź do wody, połóż się na desce a ja teraz będę nią trochę kołysał i jak
-Fajnie lubię takie rzeczy teraz spróbuje stanąć
-Będę cię trzymał
Stawałam powoli powoli trach do wody zaczęłam się śmiać Harry tak samo
-Nic ci nie jest
-Nie nie
-Dobra zostawmy te deski na dziś może normalnie popływamy.
Pływaliśmy w wodzie tak dobre 3 godziny świetnie nam się gadało a ja byłam tak wpatrzona w jego oczy. Nagle była niezręcznie zbliżyliśmy się tak do siebie że czuliśmy swoje oddechy na twarzy. Poczułam lekkie dotknięcie ustami ze strony Harry'ego było cudownie.Wiem że to dziwne że go dopiero poznałam no ale jakoś tak wyszło.
-Może już pójdziemy bo robi się zimno
Harry wyjął z plecaka bluze i mi dał
-Dziękuje a co z tobą?
-Mną się nie przejmuj
I dałam mu słodkiego buziaka w policzek.Zanieśliśmy deski. On mnie przytulił i szliśmy po plaży będąc w ciszy.Gdy doszliśmy nie mogłam się powstrzymać by go pocałować ale nie lubie robić tego ja. Harry pomyślał i mnie pocałował ja go objęłam mocno i zaczęliśmy się całować namiętnie doszliśmy tak do jego pokoju otworzył szybko drzwi i rzucaliśmy się na ścianę
-Harry nie mogę tego zrobić teraz
-Dobrze ale możesz zostać na noc możemy nie spać tylko rozmawiać bo uwielbiam z tobą rozmawiać muszę to powiedzieć chociaż minęło tak nie wiele czasu lubię patrzyć na twój uśmiech, oczy wszystko mi się podoba
-AA
Po prostu mnie zatkało rzuciłam się na niego i delikatnie pocałowałam.
-Harry zostanę ale pójdę do Natalie
Gdy szłam akurat ją spotkałam na korytarzu
-Hejka przepraszam że mnie nie było cały dzień
-No wiesz szkoda ale się nie gniewam bo poczytałam książkę i w ogóle takie tam.
-Nie będzie mnie w nocy w pokoju u nas ok
-A to gdzie idziesz
-Opowiem ci wszystko że szczegółami tylko chodź do pokoju
Opowiedziałam jej wszystko miała oczy jak pięciozłotówki ale cieszyła się z mojego szczęścia
-O Kath widzę że dostałaś "wakacyjne szczęście"
-Tak i bardzo się z tego cieszę, a tobie może masz kogoś na oku a tak w ogóle wiem z kąd Harry ma tój numer od Niall'a przyjaźnią się
-Aha. A mi hmhmhm ale jak mu powiesz to cię zabiję ! No dobra Liam i jak chodziłam do ciebie to chciałam żeby on otwierał i wgl chodziłam do ciebie ale jak na niego patrzyłam to mi się tak robiło fajnie
-aaaaa to może was spiknę lubię takie rzeczy
-nic mu nie mów jak na razie
-dobra ja to lecę do Harry'ego
-spoczkooo
Poszłam do Harry'ego on jest taki słodki
-Cześć bejbeeeeeeee
-Siema siadaj na łóżku to jak tam
-hmhmhm spoczko
Przybliżył się do mnie i się całowaliśmy, włączyliśmy piosenkę Kings of Leon-Use Somebody, późzniej jeszcze Birdy-People Help The People i Pretty Women i wiele wiele innych...
Spędzaliśmy czas na całowaniu się przytulaniu, znam go tak mało a kocham z nim spędzać każdą minutę, aż zasnęliśmy.....




Macie pierwszy rozdział od @Katherine2604(login na tt) jak się podoba ? Natchnęła mnie piosenka Birdy podana wyżej piszcie komentarze. Myślę że kolejny pojawi się w piątek albo sobotę. Może krótki ale postaram się pisać więcej o i pokaże wam filmik znaleziony na tumbrl który kocham <3   http://nutellawithmeforever.tumblr.com/post/24011959533/fragiille-aww-tara-and-charlie-reblog-and-you  a i będę pisać teraz zawsze perspektywą postaci Katherine jak będę zmieniać w rozdziale będę pisać :* proszę zostawcie komentarze










wtorek, 29 maja 2012

Powitanie !!


Tak by z wami się przywitać
Siemka mam na imię Kasia od dziś będę ja prowadzić bloga myślę że będzie się podobał.
Mój twitter to @Katherine2604
A tumbrl- http://nutellawithmeforever.tumblr.com/
Rozdział pojawi się nie bawem raczej szybko :** ponieważ mam bardzo dużo pomysłów <3 

niedziela, 27 maja 2012


Rozdział 3.
                No to pierwsza kłótnia na wakacjach zaliczona! Ale oczywiście nie poszło o nic wielkiego tylko o błahostkę! Między nami rzadko się zdarzają kłótnie, ale jak są to albo mocne albo takie bez sensu! Poszło nam o to która ma spać na jakim łóżku. Oby dwie chcemy przy oknie, ale żadna nie pójdzie na kompromis. Taki już nasz urok, niestety.
Zdenerwowana taką sytuacją, że przyjaciółka się na mnie wydziera, założyłam buty zamknęłam drzwi( z hukiem oczywiście) i poszłam się przejść po plaży.
Tak chodząc wzdłuż oceanu piasek łaskotał mi nogi które od razu moczyłam w gorącej wodzie Oceanu Spokojnego. Wzięłam ręcznik rozłożyłam go, ubrałam okulary i zaczęłam czytać jedną z moich ulubionych książek.
Czas leciał a ja zaczytana w blasku australijskiego słońca zapomniałam o całym świecie usłyszałam za sobą głosy jakiejś rodziny.
-Harry nie tutaj tu leży jakaś dziewczyna idziemy tam. Tam jest cień i trochę słońca ładnie pod drzewem
-ale dlaczego nie możemy tutaj-upierał się chłopak?
-bo tu leży dziewczyna!
-no właśnie-powiedział i poczułam jak ktoś idzie w moja stronę.
Zdenerwowana nową znajomością trzeba będzie pewnie zagadać. Ale co ja powiem? Jak mam z nim rozmawiać? Dobra idę na spontana!
Leżałam dalej mówiąc, niech on zagada.
-Czeeeść-pomachał mi- można się rozłożyć?
-Pewnie-poklepałam ręką miejsce obok mnie
Leżeliśmy w ciszy z około 10 minut, bo chyba żadne z nas nie wiedziało jak się zabrać do rozmowy, ale mnie to nie przeszkadzało. Cisza w miłym towarzystwie zawsze spoko. Ale zaraz ja mu się nawet nie przyjrzałam! Na szczęście miała okulary przeciw słoneczne. Obróciłam głowę w jego stronę, tak abym mogła bez problemu go zakodować.
Zielonooki chłopak z wyrzeźbioną sylwetką szatyn z lokowanymi włosami. Czego tu chcieć więcej?
Ale niestety nie szukałam chłopaka, zresztą nie byłam dobra w te klocki. Położyłam się dalej czytając książkę obracając się do niego plecami.
-ej dlaczego obróciłaś się plecami?
-bo czytam, nie widać?
Nie wiedziałam, dlaczego w tym momencie byłam taka chamska. Po prostu. Czy nie pasowała mi jego obecność tutaj? No nie! Czy polubiłam go? Tego nie mogę stwierdzić!
-ej przepraszam nie chciała być taka chamska…
-spoko, idziemy się przejść po plaży?
-pewnie!
Dopiero po kilku sekundach się zorientowałam że chłopak ma ze sobą gitarę. Grał na gitarze? Czego on szukał u mnie, takiej zwykłej dziewczyny z NY? Ale co tam na spacer się zgodziłam i pójdę!
-hmmm skąd może jesteś?-zaczęłam rozmowę
-ja stąd Gold Coast mieszkam tu od urodzenia…
-naprawdę?-przerwałam mu- też bym tu chciała mieszkać! Tu jest pięknie
-może i jest pięknie, ale wiesz mnóstwo powodzi i w ogóle.. a tak to jestem Harry miło mi-podał mi rękę
-mnie też – uśmiechnęłam się i poszłam przed nim.
Po chwili do mnie podbiegł i rozmawialiśmy ciągle. Nasze rzeczy zostały kilka kilometrów za nami, a my nie widząc końca szliśmy ciągle rozmawiając.
Jedno mnie tylko zdziwiło, że mimo już tyle rozmawiamy nie zapytał się o moje imię.
Jego twarz dużo mi dawała do myślenia. ‘Skądś go znasz dziewczyno! Nie widzisz go po raz pierwszy’ Myśli tego typu walały mi się po głowie, ale szybko je wymazałam bo Harry zaczął mówić o Stanach.
Jest pierwszym chłopakiem z którym miałam tyle do mówienia. Gdy skończył się jeden temat od razu na język nawinął się drugi. Myślę, że on podzielał moje zdanie. W końcu wtrącił:
-to może pokąpiemy się?-spytał nieśmiało
-nie nie nie-uśmiechnęłam się niewinnie-nie mam ochoty się kapać!-zaprotestowałam i poszłam dalej.
Nagle nie spodziewając się niczego zostałam złapana za biodra i wtrącona do wody! Zmoczona i konająca z zimna chciałam się wydrzeć na Harr’ego ale on tylko na mnie patrzył i próbował opanować śmiech.
Aż tak źle wyglądałam?
Nagle zadzwonił telefon. Katherine na pewno! Tylko dla niej mam ustawiony specjalny dźwięk Use Somebody.
-hallo-odebrałam zimnym głosem
-Jezu gdzie ty jesteś? Jest godzina 21! Dziewczyno martwię się o ciebie wracaj do hotelu.
Okej MAMUSIU-tu akcentowałam każdą literę tak aby zrozumiała że wiem co robię.
Ale miała racje nawet nie zwróciłam uwagi kiedy zaczęło się ściemniać. Było już troszkę ciemno, ale dało się iść przez plażę!
-odprowadzić cię?
-jasne!
Kolejne kilka kilometrów w miłym towarzystwie
-może coś zagrać?
-na czym?
-na gitarze-spytał pytającym wzrokiem.
Dopiero teraz zobaczyłam że przez cały czas miał ze sobą gitarę! Ze mną naprawdę coś się dzieje! Musiałam się przyznać przed samym sobą!
Gdy zaczął grać, aż lepiej mi się szło. Z zamkniętymi oczami wyobrażałam sobie jego na plaży z dziewczyną której gra i śpiewa. I stało się nagle zaczął śpiewać
‘Everyone else in the room can see it, everone eles but youu. Baby you light up my world like nobody elese….’
“Jakie śliczne słowa”-myślałam I uśmiechałam się do siebie! Gdy skończył grać uśmiechnął się i spuścił głowę, chyba domagał się abym coś powiedziała.
-Jezu.. to było.. o Matko!
-tak wiem wiem nie komentuj!
-ale śliczne!!!
-Natalie, natalie!!- po plaży zaczęła się wydzierać moja przyjaciółka-no ile można cię szukać wiesz jak ja się martwię-tu zobaczyła Harr’ego- no ale ja widzę że ty się dobrze bawisz! Siema-usmiechnęła się do chłopaka- Katherine jestem
-heeej- uśmiechnął się-okej ja was zostawiam same i spadam!-tu podał przyjaciółce rękę a mnie przytulił.
Poszedł.
-Dlaczego mi nie mówisz że znasz takich kolesi?
-bo nie znam dopiero dzisiaj poznałam!
-fajny ?
-nooo gra na gitarze!
Wracając do pokoju dostałam Sms. Otworzyłam klapkę komórki i przeczytałam
 „Śpij dobrze i do kolejnego spotkania, aha i ucałuj ode mnie przyjaciółkę”
Ale skąd on miał mój numer?

Moi drodzy przepraszam, że tyle musieliście czekać na rozdział, ale nie miałam weny ani nic! Obiecuję teraz będę pisała częściej !:D jak macie jakieś pomysły to piszcie na tt @Karolaxxx1
I nie zastanawiam się czy komuś nie oddać bloga..

niedziela, 13 maja 2012


Rozdział 2.
                -to może to- powiedziała Katherine podając mi zdjęcie wieży Eiffla.
-Paryż? Nie. Jest przereklamowany. To miasto dla zakochanych, a my jedziemy same, chociaż...-urwałam w pół zdaniu.
-chociaż co?- chciała abym dokończyła.
-no ja wiem, że to mają być nasze wakacje, ale może mógłby pojechać z nami Liam..
-nie ma takiej opcji-przerwała mi- ten bufon nie zakłóci naszych świetnych wakacji!
-no ej wiesz jak go lubię!
Liam podobał mi się od 3 klasy podstawówki. Zawsze kiedy przychodziłam do mojej przyjaciółki miałam nadzieję, że to on otworzy mi drzwi. Każde wycieczki gdzie była rodzina Katherine chciałam by był także jej bart bym mogła na niego patrzeć, ale niestety. Zawsze byłam dla niego smarkatą przyjaciółką jego nieznośnej siostry. Liam był marzeniem każdej dziewczyny w liceum. Na imprezy chodził tylko z tymi najlepszymi dziewczynami no i spotykał się z moim największym wrogiem Justyną.
-Nataliee!- przyjaciółka pomachała mi 2 razy ręką przed oczyma- o czym ty tak myślisz.?
-już o niczym, o niczym.. myślimy dalej.
Zaczęła się burza mózgów. Od zawsze chciałam pojechać do Australii, ale chciałam by to zaproponowała Katherine. Nasze rozmyślenia zaczęły się na Kalifornii poprzez Florydę, Włochy, Skandynawię a na Chinach i Nowej Zelandii kończąc. Ale dlaczego nie wspomni o Australii? Dlaczego? Musiałam ja zrobić pierwszy krok .
-wiesz co? Skoro żaden kraj nam nie odpowiada to jedźmy do mojego największego marzenia..
-tak wiem wiem..-zaczęła- Gold Coast w stanie Questland Australia. Wielka śliczna plaża, domek z widokiem na ocean, przystojni chłopcy i podróż na Górę Kościuszki..
-okej-przerwałam jej-orłem z geografii nie jesteś, wszystko wiesz ode mnie-uśmiechnęłam się do niej- pasuje?
-jasne. Zaraz dzwonię do hotelu.
Pobiegła na dół schodami które mieściły się przy jej pokoju po telefon. Stacjonarka zawsze leżała w kuchni aby mama która prawie każda wolną chwile spędzała na pieczeniu i gotowaniu miła bardzo prosty zasięg do telefonu.
Przybiegła na górę prawie tak szybko jak zeszła. To ona szybciej nawiązywała kontakt z ludźmi ja byłam raczej mózgiem matematycznym i samotnym. Leżąc na jej łóżku patrzyłam się w sufit, na którym nakleiłam 7 lat naszą fotografię z podpisem „ 2 friends+ 2giether=4 ever”. To było nasze najładniejsze zdjęcie. Na obrazku trzymałyśmy się za rękę a w oddali za nami była piękna Statua Wolności, przy której Katherine miała swoja pierwszą randkę z niejakim John’em Simpsonem w 2 klasie. Dlatego uwielbiała to zdjęcie.
-tak jasne na 14 lipca pokój 2-osobowy, dobrze dziękuję dobranoc.-zakończyła rozmowę z recepcjonistką hotelu
-dobranoc?
- zapomniałyśmy o strefach czasowych u nich jest 4 nad ranem.
-kurcze blaszka-powiedziałam-ale nie ważne. Zarezerwowałaś ten pokój-spytałam
-taaaak!! Teraz tylko czekamy na zakończenie roku szkolnego i lecimy!
***
Pierwsza klasa liceum za nami. Rozdanie świadectw wraz z akademią trwały 3 godny. Strasznie się to wlokło. Klaudia kończyła 2 klasę gimnazjum nie wiem jakie ona ma plany na tego roczne wakacje.
Spotkałyśmy się w domu, po całym zamieszaniu z zakończeniem roku które pochłonęło nam mnóstwo czasu. Oglądając świadectwo siostry zobaczyłam same pozytywne oceny, co dało mi do myślenia, że samotne wakacje to będzie nagroda za dobre stopnie.
-jestem z ciebie dumna-powiedziałam do niej przytulając ją.- a powiedz mi masz jakieś plany na urlop ?
-hmm w sumie chciałam jechać do babci, albo zostać tutaj a ty?
-mniejsza o mnie- wybełkotałam- dam ci kasę i możesz jechać gdzie chcesz, nie będziemy się widzieć przez dwa miesicie, pasuje ci taki układ?
-dwa miesiące bez ciebie i tej idiotki Katrherine? Oczywiście-powiedziała
Cała moja siostra zawsze wredna i nieprzyjemna, ale kochana. Miała zły wpływ na ludzi, ale nie jest złym człowiekiem
-to co chcesz robić?-zapytałam ją?
-pojadę z Lenny i jej rodzicami do Francji na wakacje dołożę się jej!
Lenna to najlepsza przyjaciółka mojej siostry.
-a jej rodzice nie mają nic przeciwko?
-nie nie!
-okej- pocałowałam ją w czubek głowy i poszłam na górę się położyć.
Ostatnie tygodnie nie należały do moich najlepszych. Trzy miesiące temu strata ojca, potem ojczym z mamą znikają, zostaję sama z małą siostrą w wielkim mieście.
Kładąc się na łóżku włożyłam słuchawki do uszu i odpłynęłam w melodii Kelly Clarkson. Otwierając moje zielone tęczówki zobaczyłam za oknem wielki księżyc. Dzisiaj jest pełnia. Ale zaraz do która musi być godzina? Spojrzałam na wyświetlacz telefonu! Kurcze Blaszka! 16 nieodebranych połączeń od Katherine i godzina 3:30. Szybko oddzwoniłam z nadzieją, ze odbierze
-no co chciałaś sorki, ale spałam!
-lot do Australii się że tak powiem owcześnił
-co zrobił owcześnił? Niby na kiedy –wyśmiałam ją
- na za 4 godziny. Szybko ubieraj się pakuj i zostawiaj małą ja o godzinie 6 po ciebie jestem!-rozłączyła się.
Serce stanęło mi w piersi! Jest to możliwe, żeby lot był wcześniej prawie o dwa tygodnie? Coś mi tu nie pasowało, ale to nie tym się teraz przejmowałam. Na szybko zaczęłam się pakować. Do dużej walizki wkładałam najpotrzebniejsze rzeczy, łącznie z ciuchami i środkami czystości. Obudziłam siostrę mówiąc jej, ze jadę a ona przez sen pokiwała znacząco głową i kazała mi wyjść z pokoju.
Biorąc szybki prysznic dostrzegłam że Katherine jest już na dole i na mnie czeka. W pośpiechu ubrałam się zabierając ze sobą walizkę, zamknęłam dom i weszłam do auta przyjaciółki.  Jazda minęła nam na ciszy, ponieważ każda z nas była śpiąca, ale mnie dalej spokoju nie dawała sprawa dlaczego tak szybko ruszamy z domu.
Samolot był planowo, odprawa nie trwała długo, i od razu mogłyśmy zając miejsca i lecieć w spokoju. Do Gold Coast miałyśmy lecie ć 12 godzin. Biorąc pod uwagę że sąsiadka obok ma chorobę lotniczą to jej ciągło się o wiele wiele dłużej. Około godziny 13 nie mogłam dalej spać bo sąsiad z przodu tak głośno słuchał muzyki i mimo moich próśb na ściszenie nie dawał za wygraną. Ani nie ściszył ani się nie pokazał wiec nie miałam pewność kim jest osoba z przodu.
Na ostatku mojej cierpliwości oprałam głowę o przyjaciółkę a ona ją odepchnęła.
-ej co jest?
-stara!! Stara!!- nie mogła się wysłowić- przed tobą siedzi Niall Horan.
-ten niall horan? – moje tęczówki rozszerzyły się o tak dużo że zabrało mi mowę- nie żartuj
-taaaak, nawet do niego nie idź
-nie mam takego zamiaru.
Niall’owi podobałam się od początku gimnazjum, zawsze na każdą imprezę mnie zapraszał, chciał bym była zawsze z nim w każdym projekcie i zadaniu domowym. Gdy raz poszłam z nim na plaże, nie przypadł mi do gustu bo był bardzo nachalny. Zawsze gdy z nim byłam wszystko działo się tak szybko. Coś co chciałam robić z chłopakiem w dwa tygodnie z nim robiłam w dwa dni. Był dla mnie nudny i nie miał tego co w chłopakach mnie pociąga.
-w nasze najlepsze wakacje on musi jechać tam gdzie my?
-o hej Natalie-odwrócił się zdejmując słuchawki z uszu i siadając obok mnie
-heeeej- wymusiłam na swojej twarzy uśmiech-dokąd lecisz?
-a do Gold Coast na samotne wakacje, twoja siostra dala mi znak, ze tu będziesz więc chciałem wam dotrzymać do towarzystwa
-suuuper-odwróciłam głowę pokazując mojej przyjaciółce aby go zabrała.
Zabiję tą smarkulę!
***
Nasz pokój był położony z widokiem na ocean. Pomieszczenie było bardzo przestrzenne i kolorystyczne. Meble sprawiały wrażenie szczęścia. Ale za to największe wrażenie zrobił na mnie balkon który dzieliłyśmy z dwoma licealistami. Z drugiej strony był taras od strony plaży który było ogromny. Były tam meble ogrodowe i widok na wodę. Kangury które biegały po piaszczystej plaży strasznie się podobały mojej przyjaciółce, co chwile im robiła zdjęcia.
Następnie okazało się, że na dole pod nami pokój ma Niall, bo zatrzymał się w tym samym hotelu co my. Miałam ochotę skoczyć z mostu. Tak bardzo go nie cierpiałam, że nie wiem czy można kogoś nie lubić bardziej jak ja go.
Gdy się rozpakowałyśmy chciałam z Katherine porozmawiać, dlaczego tak szybko chciała tu przyjechać.
-ej!
-tak wiem o co chcesz zapytać,-przełknęła ślinę- to dla mnie trudne
- okej nie chcesz to nie mów- obróciłam się
- nie nie.. powiem ci.. jesteśmy tu tak szybko, bo moja rodzina się rozbija i chciałam odejść od nich. Wyobraź sobie mój ojciec Artur Payne zdradzał moją matkę przez 3 lata. Mama chciała bym podczas sprawy rozwodowej była jak najdalej domu.-rozpłakała się
-już dobrze dobrze jestem tu z dobą-usiadłyśmy na łóżku.
Gdy się ogarnęła zeszłyśmy na dół na śniadanie, zaczynając tzn. nowe życie!

przepraszam za poprzedni rozdział wiem było dużo błędów, ale to dlatego ze pisałam na śpiąco ;). teraz jest lepiej  i pojawia nam się Horan ;D. dzieki za komentarze, dodawajcie do obserwujących.. @Karolaxxx1

poniedziałek, 7 maja 2012


Rozdział 1.
-i co teraz z nami będzie?-spytała moja siostra wtulając się do mnie.
-nie wiem skarbie naprawdę nie wiem-pocałowałam się w czubek głowy po czym kazałam iść jej spać do swojego pokoju.
Co teraz z nami będzie?
Chodziłam cały czas po domu a ta myśl nie dawała mi spokoju. Ten dom jest teraz taki pusty i wielki. Kiedyś jak był tu tata razem z mamą wybudowali taki piękny dom. Pełno w nim kwiatów, zieleni i przestrzeni.
Straciłam już ojca nie pozwolę teraz na stratę matki i ojczyma. Zadzwonił telefon z hukiem wstałam z kanapy w dużym pokoju biegnąc na górę odbierając komórkę, która dzwoniła już piąty raz. Na wyświetlaczu telefonu pojawiła się nazwa Katherine. 5 nieodebranych połączeń i 10 wiadomości.
Wzięłam telefon do ręki i jak najszybciej nacisnęłam szybkie wybieranie i zadzwoniłam do przyjaciółki, która jak tylko odebrała zdyszanym głosem to nawrzeszczała na mnie dlaczego nie odbieram.
-bo byłam na górze z Klaudią musiałam jej wytłumaczyć jaka była sytuacja co by było gdyby.. no wiesz.. no ale o co chodzi co się stało?-spytałam?
-pamiętasz jak dawałaś lekarzowi mój numer na wypadek gdybym ja nie odbierała..?
-tak, ale o co chodzi?
-dzwonili do mnie masz do nich przyjechać bo z mamą jest gorzej.
-bądź po mnie za 30 minut obudzę Klaudię i jedziemy!
Wchodząc do pokoju siostry zapukałam delikatnie, chodź mogłam zapukać głośniej by ją obudzić. Klaudia miała 14 lat, była szatynka o długich włosach, kochałam ją bo to w końcu siostra, ale była bardzo wredna!
-mogłaś zapukać-powiedziała z pretensjami siadając na łóżku i zakrywając się kołdrą.
-dobra mała, mam to samo co ty więc wstawaj, jedziemy do szpitala bo z mamą jest źle.
W kilka minut była gotowa, ubrana na dole, mimo że było przed 23 to bardzo szybko się wyrobiła. Czekając na przyjaciółkę rozmawiałyśmy z Klaudią co by było gdyby… Rozmyślałam też propozycję Katherinę wakacji, ale gdzie? Ale nie! STOP! Teraz najważniejsza jej mama i Seweryn!
Przyjaciółka zatrąbiła co dawało znak że jest przed domem i mamy iść. W pośpiechu wzięłam klucze telefon i torbę zakładając ją przez ramię, a przed siebie pchając siostrę która wyglądała na bardzo śpiącą.
-no idź mała nie gadaj.
Zamknęłam dom i wsiadłam do auta, siadając z przodu a siostrze każąc usiąść z tylu.
 O tej porze w Nowym Yorku nie powinno być korków. Ale oczywiście nie z nami te numery! W okolicach Centarl Parku ulica była zatoczona jak nigdy! Kurcze pieczone. Akurat teraz akurat dzisiaj kiedy musiałam jechać do szpitala.
-ale ty tu masz syf-powiedziała Klaudia podnosząc zużyta chusteczkę do nosa opuszkami palców
-a ktoś ci powiedział, że jesteś wredna, upierdliwa i młoda?-powiedziała moja przyjaciółka
-tak co najmniej tyle razy ile cię widzę, czyli ciągle-od parsknęła jej
-przestańcie się kłócić. A tobie to za fajny tekst piąteczka-przybiłam piątkę i jechałyśmy dalej.
Ulica już nie była tak bardzo zatłoczona gdy skręciłyśmy w 36. Zatrzymując się przed szpitalem wysiadłam jako pierwsza a za mną pobiegła siostra. Skręcają na lewo, gdzie jest gabinet ordynatora zapukałam do drzwi tak głośno, że chyba nie dał by rady nie usłyszeć.
-proszę wejść.
-dzień dobry, tzn dobry wieczór, nazywam się Natalie Carmen a to moja siostra Claudia Carmen, dzwonił pan do mojej przyjaciółki ze względu na moich rodziców Magdę i Seweryna Carmenów, mogę wiedzieć o co chodzi.?-powiedziałam na jednym wdechu
-a tak, pani rodzice ze względu na samopoczucie..
-to nie jest mój ojciec-przerwałam mu- nienawidzę jak ktoś nazywa go moim ojcem
-no dobrze, ale sama pani przed chwilą powiedziała-próbował mi przemówić.
-dobrze nie ważne niech pan kontynuuje
-więc pojechali do sanatorium.. nie chcieli mówić pani i pani siostrze ale nie pozostawili mi wyboru, dali mi tylko list który masz przeczytać-tu zrobił grobową minę i wręczył mi kopertę - teraz idź i daj sobie radę na całe dwa miesiące
Gdy wyszłam oczy miałam zalane łzami, a Klaudia płakała jak szalona. Dlaczego tak po prostu pojechali?, dlaczego nic nie powiedzieli?. Wiedziałam, że to na pewno nie tak może być cos się musiało stać, że mama tak nagle wyjechała, nigdy by nam tego nie zrobiła
-aha i jeszcze jedno-wtrącił-mama na wasze konto wysłała wam dużą sumę pieniędzy bo macie sobie dać sobie radę.
Wychodząc ponownie ze łzami w oczach trzymałam w ręku list którego nie miałam ochoty czytać. Schodząc po schodach na dole spotkałam Katherine, która widząc moją minę powiedziała tylko:
-dzisiaj zostaję u ciebie na noc, nie zostawię cię takiej i to w dodatku samej
-dziękuję, za wszystko jeszcze raz wiesz że cię kocham.
Gdy wracałyśmy korków już nie było. Ulica była czysta od aut i ludzi którzy mogli by się tutaj znajdować. Jadąc czytałam list który wręczył mi ordynator.
„ Droga Natalie
Wiem, że po wypadku dużo dla nas zrobiłaś, ale teraz musze was zostawić! Ten list nie będzie długi bo nie mam zbytnio czasu i siły by pisać. Jesteśmy bardzo osłabieni i musimy wyjechać, lecz to nie ma tylko związku z naszym zdrowiem. Kiedyś ci to wytłumaczę. Pamiętaj że ty i Klaudia jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu i nigdy was nie zostawię, ale teraz naprawdę muszę. Zostawiam Ci wszystko co mam, pieniądze auto i Klaudię pod opieką. Pamiętaj że zawsze masz dziadków do których możesz się zwrócić z pomocą.
Kocham Cię zawsze i wszędzie . Mama”
Łzy napłynęły mi do oczu których nie potrafiłam powstrzymać. Zaczęłam płakać jak małe dziecko, a Kaludia po przeczytaniu listu zakochiwała się tak samo.
Przyjeżdżając do domu pobiegłam od razu na górę zostawiając wszystko w rękach Katherine. Nie musiałam długo czekać aż przyjdzie po znalazła się koło mnie już po 10 minutach. Jej obecność zawsze dodawała mi otuchy. Nawet teraz. Chciałam by tu była!
-to z tymi wakacjami to dalej aktualne?.-spytałam
-nie wiem. pewnie tak, a co planujesz coś?
-tak chcę stąd wyjechać i zapomnieć o całej rzeczywistości.-posmutniałam
-dobrze, kasy nam nie brakuje, tylko zostaje nam jedna kwestia..
-jaka?
-co zrobimy z Klaudią.
Tu zapadła cisza która trwała dłuższą chwilę. Pomyślałam, ze przecież rok szkoły kończy się w następnym tygodniu.
-jest duża, dam jej pieniądze i gdzieś pojedzie, może jest wredna, ale można jej powierzyć samą siebie.
-to będą najpiękniejsze wakacje w moim życiu.
-oczywiście-uśmiechnęłam się do niej tonąc w jej ramionach.-tylko trzeba wybrać miejsce.
-nie wiem o tym jutro pomyślimy! Teraz idź się pakuj-dała mi klapsa w cztery litery, co było oznaką że ma mi się poprawić humor.
Pakując się wkładałam do torby najważniejsze i najmniej ważne rzeczy tym samym zaczynając nowy rozdział w moim życiu.

dziękuję, że pod samym prologiem jest aż 11 komentarzy <3. kocham Was niesamowicie, to wy dodajecie mi weny i otuchy ^^. mam nadzieję, że podoba wam się 1 rozdział którego pisałam, że względu na dużą ilość waszych próśb. dodawajacie komentarze i do obserwujących
@Karolaxxx1
< 3
Ps: pod komentarzem piszcie swoje tt :D

sobota, 5 maja 2012


Prolog.

          Aby dojść do mojej przyjaciółki musiałam iść przez centrum Nowego Yorku. Wieżowce które oblewają to miasto są naprawdę wysokie, mnóstwo tu ludzi, klubów i teraz jak zawsze panował tu korek. Ze słuchawkami na uszach szłam przez kolejne uliczki skręcając kolejno w prawo by dojść do ulicy 21 przy której mieszka Katherine. W uszach leciała mi piosenka Use Somebody. Dochodząc powoli do jej domu chciałam tylko by drzwi otworzył mi jej brat, którego kocham nad życie. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Idąc dalej zupełnie nic się nie spodziewając usłyszałam za sobą straszny huk. Odwracając się zobaczyłam auto rozbite o latarnie. Szok który mnie ogarnał nie pozwolił mi nic zrobic. Stałam w bezruchu patrząc na rozbite auto w którym siedziała dwójka ludzi, twarzy ich nie było widać. 
W niespełna 3 minuty wokół nich zebrało się mnóstwo ludzi.
Myśl która opętała moją głowę była straszna. Znam to auto. Znam tą markę i kolor. Granatowe Audi. W przeciągu kilku sekund pojawiły mi się łzy w oczach
-Maaaamo!-krzyczałam-dopuście mnie do mojej mamy!
Ludzie zebrani wokół auta nie zwracali na mnie uwagi. Ratownicy niosący moją mamę na noszach mieli grobowe miny.
-Szybko Szybko! Nie ma dobrego pulsu. Trzeba ją ratować.
Pogrążona w rozpaczy siedziałam obok auta. Skuliłam głowę w kolenach i zaczęłam płakać. Rozmawiałam z policjantami o ustalenie tożsamości mojej mamy.
-Tak tak Magda Carmen.-wyszlochałam funkcjonariuszowi- to moja mama!
- a ten obok to …. Tata?
-nie to ojczym!
-a co z twoim tatą?-spytał niepewnie
-chyba nie musze się panu tłumaczyć? Mogę jechać do mamy?
-nie lepiej żebyś poszła do rodziny nie jedź teraz do niej!
Bez wachania wybrałam numer Katherine i powiedziałam jej w słuchawce telefonu by po mnie przyjechała na wskazaną przeze mnie ulicę.
Była w przeciągu kilku minut.
Katherine zawsze była osobą do której mogłam przyjechać i wtulić się lub wypłakać..
Gdy opowiedziałam jej całą sytuację odpowiedziała mi niewinnie
-gdy już wszystko się uspokoi i mama z ojczymem wyzdrowieją pojedziemy na wakacje!
-na wakacje odbiło ci?-powiedziałam jej z zasmarkanym głosem.
-tak, wyluzujesz się i odpoczniesz od całej sytuacji.
-a jeśli nie wyjdzie z tego jeśli umrze?-spytałam zapłakana.
-wyjdzie.!!!
Jak się potem okazało ten wyjazd odmienił moje życie towarzyskie, miłosne i całą moją przyszłość.

Jak widzicie dodałam prolog. Trochę mi zajęło zakładanie tego bloga ale bardzo bym chciała by wam się spodobał… Proszę was każdy kto przeczyta zostawiajcie komentarze i dawajcie do obserwujących.. Chcę abyście z niecierpliwością czekali na nowe rozdziały. Kocham Was <3
@Karolaxxx1